Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Dlaczego nie odrabiam zadania z córką czyli historia pewnego kota

  Zanim przejdę do obiecanego postu o kolorach chciałam Wam opisać śmieszną historię, która miała miejsce w zeszłym tygodniu w moim domu. I tym samym odpowiem na pytanie dlaczego nie robię zadań domowych z moja córką :) Brzmi dramatycznie?  Raczej nie. To ja przeżyłam dramat, będący następstwem okazanej przeze mnie pomocy :)   Ale wcześniej chciałam Wam napisać jak wygląda odrabianie pracy domowej w moim domu. Mój syn Jaś ma 9 lat a Emilia ma lat 5. Dopiero zaczęła szkołę ( tutaj w Irlandii dzieci zaczynają edukacje w wieku lat 5, co według mnie działa świetnie ).    Odkąd mój Jaś się uczy,  zadania domowe odrabiam z nim ja. Na początku były ślaczki, malowanki, pierwsze literki. Szło sprawnie bez dramatów. Jaś robi wszystko szybko, często nie zwracając uwagi na kwestie estetyczne. Oczywiście upominam go za to z lepszym lub gorszym skutkiem. Według mnie chłopcy tacy są. I nie będę jakoś strasznie przeżywać nieperfekcyjnych liter czy małej plamki w zeszycie. Wracając do tematu, zadan

Jak spełniać marzenie i jak nie pozwolic im sobie ich odebrać

  
  Wszyscy mamy marzenia, życie bez nich jest według mnie puste i po prostu bez sensu. Mamy pragnienia dotyczące różnych sfer życia. Niektórzy chcą mieć fajną pracę, inni marzą o rodzinie, jeszcze innych ucieszy podróż do Indii. Są ambitniejsi, którzy chcą wszystko naraz. I dobrze. Marzenie napędzają do działania, sprawiają, że chce nam się wstać z łóżka. Są olejem napędowym do dalszych zmagań z rzeczywistością. Nikt nam marzyć nie zabroni.. Oczywiście są tacy, którzy z zawiści i często z niezadowolenia ze swojego życia, zrobią wszystko, żeby Cię z tych marzeń wyleczyć i właśnie o tym chciałam tutaj napisać. 
  Ja marzę odkąd pamiętam i myślę że na tym nie poprzestaję. I robię wszystko, żeby je spełniać. Jasne, że chcę więcej i nie czuję się z tym źle. Nie mam zamiaru wiecznie użalać się nad sobą i dołować patrząc na przemijające dni w kalendarzu. Ludzie są kowalami własnego losu. Wiem, że często rzeczywistość potrafi nas walnąć o glebę. Zdarzyło mi  się to wiele razy. Ale wstaje i marzę dalej. 
  Dlaczego tak boimy się lepszego jutra? Dlaczego pomimo smutku i myśli o czymś fajniejszym w życiu nadal tkwimy w beznadziei ?  Co nas blokuje? Chciałam tym postem udzielić na te pytania odpowiedzi. Napisze co myślę, jakie ja miałam doświadczenia i co sprawia że boimy się walczyć o lepsze jutro ?

1. Strach przed nieznanym - powód numer jeden. Boimy się tego co nowe, to naturalne. Mamy ta swoja rzeczywistość. Mimo, iż nie przynosi nam ona satysfakcji tkwimy w niej bo tak jest bezpiecznie. Pracujemy w fabryce, sklepie, barze itp, każdego dnia ze smutkiem i dołem wstajemy i idziemy do tej pracy. Czekamy te osiem godzin czy więcej i wracamy. I tak każdego dnia. Naturalne, że musimy pracować, nikt za nas nie zarobi na wakacje czy wyprawkę do szkoły.  Tylko, jeśli my każdego wieczoru zasypiamy marząc o lepszej pracy, takiej która nam da chociaż troszkę satysfakcji, to znaczy, ze gdzieś na tej naszej ścieżce życiowej zabłądziliśmy.  Jeśli nas cieszy nasz zawód, jeśli go akceptujemy to wszystko ok. Tak wybraliśmy i tak będzie. Ale rada ode mnie dla wszystkich, nie bójcie się nowości. Naprawdę wszystko da się ogarnąć. Jeśli chcemy robić zdjęcia róbmy je, jeśli marzymy o pracy w biurze zróbmy wszystko co w naszej mocy, aby ją znaleźć. Nie ma rzeczy niemożliwych. Są rzeczy nieznane. Często rezygnując z czegoś, czego nie lubimy robić, tracimy ale częściej zyskujemy. Życie jest za krótkie, żeby się wiecznie bać. Za ta 20 lat naprawdę będziemy sobie pluć w brodę, dlaczego chociaż nie spróbowaliśmy. Komentarze typu : " Ty to masz dobrze po pracujesz na pół etatu i masz czas na wszystko " abo " Ty przynajmniej umiesz coś robić" - sorki ale nie trafiają do mnie. Dużo się napracowałam, żeby robić co lubię. I tłumaczyć się z tego nie zamierzam.  NOWE nie znaczy niebezpieczne, bywa nieodgadnione, ale często jest lepsze.

2. Opinia innych - temat rzeka. Ludzie uwielbiają wdeptywać innych w ziemię. Przede wszystkim tacy , którzy sami nic nie zrobili, aby polepszyć swoje życie. Najlepiej to ciągnąć kogoś w dół, nudno przecież spadać samemu... 
Taki przykład rozmowy dwójki znajomych :
- " Cześć co słychać, słyszałam o Twoich planach "
- " Cześć a spoko , zamierzam otworzyć firmę, chcę sprzedawać coś online "
- " a to fajnie....ale wiesz, ciężko teraz na rynku "
- " Tak wiem, ale mam świetny pomysł i myślę, że da rade "
- " życzę Ci powodzenia, ale wiesz łatwo jest otworzyć firmę , gorzej utrzymać'
-  " Tak wiem, ale myślę, że poradzę sobie "
-  " No mam nadzieję, ale wiesz jak jest, marzenia marzeniami ale trzeba być realistą..."

  Znacie takie osoby ? Bo ja tak. Przyjdzie taki/taka z uśmiechem wysłucha, udaje ,że rozumie ale na końcu musi wbić tą szpilę. Jak ja tego nie znoszę. Dlaczego, nie można po prostu cieszyć się z sukcesów innych? Albo czemu tak boli to,że ktoś nie chce żyć według utartych schematów i chce czegoś innego od życia? Czy to jest spowodowane zazdrością i zawiścią ? Pewnie tak. Rada ode mnie. Słuchajcie jednym uchem i wypuszczajcie drugim. Na co Wam takie pseudo-rady? Nie masz kolego/ koleżanko nic konstruktywnego do powiedzenia to się nie wypowiadaj? Tak ciężko jest wierzyć w sukces drugiej osoby? Wścieka mnie taka postawa i staram się żyć po swojemu, a rad słucham tylko tych, którzy mogą mi w czymś pomóc..

3. Pewność siebie - To czego wielu z nas brakuje. Również i mnie. Znam ludzi, którzy kompletnie nie przejmują się opinia innych. Idą do przodu i myślę, że są szczęśliwsi. To bardzo ważna cecha charakteru, która bardzo może pomóc w osiągnięciu sukcesu. Świadomość swoich dobrych cech, swoich talentów napędza do działania wbrew innym. Ja muszę nad tym pracować, i myślę, że jest dużo lepiej niż kiedyś. Wiadomo,że trzeba umieć przyjąć krytykę. Ale tylko po to aby wstać, otrzepać się i działać dalej.. Jeśli masz marzenia, chcesz coś osiągnąć to uwierz w siebie i działaj. Ja nadal to doskonale, ale wiem, że do celu bliżej niż dalej :) 

4. Brak konsekwencji - pokonaliśmy tych trzech wspomnianych wyżej wrogów. Jesteśmy w połowie drogi... W poniedziałek pełni zapału bierzemy się za realizacje swoich planów. Do środy idzie sprawnie. W czwartek pojawia się problem, w piątek kolejny. W głowie chaos. Czy to czego pragnę, jest warte tego co aktualnie się dzieje? Czy ja dam rade? Eeee olewam nie chce mi się. Za dużo papierów, problemów, rozmów telefonicznych. I tak kolejne marzenie wraca na półkę. I czeka na kolejny atak entuzjazmu. Nie, nie i jeszcze raz nie. To tak nie działa, Jeśli się na coś zdecydujemy, to konsekwentnie realizujmy swoje postanowienia. Przynajmniej próbujmy. Bedzie ciężko, do mety daleko. Ale na tym pięknym horyzoncie czeka na nas spełnienie i myślę, że warto się pomęczyć , powalczyć aby delektować się nim kiedy wreszcie nadejdzie :)

  Kochani życie jest krótkie, szczególnie jak się ma dzieci, to ciężko ogarnąć jak szybko przemija. Naprawdę, nie warto się bać realizować swoich pragnień, nic nie stracimy a zyskać możemy to co najważniejsze,  szczęście. Moim kolejnym celem w życiu jest powrót do Polski i praca jako stylistka. Dużo zainwestowałam w siebie i szkołę i szkoda to zaprzepaścić. 
  Ja marzeń mam wiele i cieszy mnie to bardzo. I wiele z nich udało mi się zrealizować, zostało parę, być może najważniejszych. Bardzo, ale to bardzo istotne jest wsparcie. Ja takie mam, i dziękuje za to każdego dnia :)

Miłego dnia pełnego marzeń :)

B

Komentarze

Popularne posty