Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Dlaczego nie odrabiam zadania z córką czyli historia pewnego kota

  Zanim przejdę do obiecanego postu o kolorach chciałam Wam opisać śmieszną historię, która miała miejsce w zeszłym tygodniu w moim domu. I tym samym odpowiem na pytanie dlaczego nie robię zadań domowych z moja córką :) Brzmi dramatycznie?  Raczej nie. To ja przeżyłam dramat, będący następstwem okazanej przeze mnie pomocy :)   Ale wcześniej chciałam Wam napisać jak wygląda odrabianie pracy domowej w moim domu. Mój syn Jaś ma 9 lat a Emilia ma lat 5. Dopiero zaczęła szkołę ( tutaj w Irlandii dzieci zaczynają edukacje w wieku lat 5, co według mnie działa świetnie ).    Odkąd mój Jaś się uczy,  zadania domowe odrabiam z nim ja. Na początku były ślaczki, malowanki, pierwsze literki. Szło sprawnie bez dramatów. Jaś robi wszystko szybko, często nie zwracając uwagi na kwestie estetyczne. Oczywiście upominam go za to z lepszym lub gorszym skutkiem. Według mnie chłopcy tacy są. I nie będę jakoś strasznie przeżywać nieperfekcyjnych liter czy małej plamki w zeszycie. Wracając do tematu, zadan

Ucz swe dziecko polskiego, myśl o przyszłości jego :)

  
  Nadchodzi sobota, czas Polskiej Szkoły się zbliża. Moje córcia zadowolona, pakuje sumiennie plecak, opowiada co robili w zeszłym tygodniu. Bardzo się cieszę, że lubi tam chodzić. Piątek późne popołudnie, patrzę na syna. I już widzę jego dramatyczny wyraz twarzy. 
-Ja nie chce iść po Polskiej Szkoły - marudzi - Dlaczego ja nie mam wolnej soboty, tylko ciągle się uczę? 
- Synu mój ukochany, chodzisz do polskiej szkoły, ponieważ po pierwsze wracamy do Polski a po drugie jesteś Polakiem i musisz znać język twoich przodków - kończę zdanie.
- Ale mamo, a czy ja nie jestem Irlandczykiem ? - patrzy pytającym wzrokiem
- Jaś jesteś Polakiem i Irlandczykiem, masz dwa paszporty synku - tłumaczę
- Jejjuuuu jakie to bez sensu - kończy naszą rozmowę i wychodzi..

  Myślę, czy ma prawo się złościć. Troszkę go rozumiem, bo to rzeczywiście dodatkowy dzień nauki i oczywiście może być zmęczony. W zeszłym roku było troszkę łatwiej, ten rok przyniósł troszkę więcej trudności jeśli chodzi o naukę mego ojczystego języka. Angielski przychodzi mu zdecydowanie łatwiej. Umie się nim posługiwać lepiej niż ja, co oczywiście jest godne podziwu. Ale szlag mnie trafia kiedy spotyka się z grupką dzieci ( polskich dzieci ) i wszyscy mówią po angielsku. Albo wczoraj pyta mnie czy może iść do najlepszego kolegi Kuby. Ja odpowiadam, że tak. Po czym on bierze  telefon i rozmawia z nim po angielsku. Patrzę na niego dziwnie. Staram się to pojąć, jest to mowa o wiele łatwiejsza niż nasza i dlatego też lepiej im się nią posługiwać.

  Kiedyś przyszła do nas koleżanka Jasia. Oczywiście słyszę angielski, upominam ich , żeby mówili po polsku. Spoko jakoś idzie na początku. Zwracam się do dziewczynki, pytam ją o coś a ona parzy na mnie tymi dużymi niebieskimi oczami. Powtarzam, dalej nic. Ona mnie nie rozumie. Prosi, żebym zmieniła język. Ok zmieniam. Uśmiecha się i bez problemu odpowiada na pytanie. 

  Jestem bardzo szczęśliwa, że Jaś tak płynnie mówi po angielsku.  Emilce też idzie coraz lepiej. Wiem, że im to pomoże w przyszłości. I będziemy tą naukę w Polsce kontynuować. Jestem tego pewna. Ale mam świadomość, że dzieci których rodzice są Polakami powinni znać język ojczysty i go rozwijać. Nie ma dla mnie innej opcji. Pomimo, iż często kłócę się z synem na ten temat i pomimo jego buntu teraz, wiem, że  to zaowocuje w przyszłości.

  Nie zgadzam się z opiniami rodziców, którzy mieszkają za granicą i którzy obrażeni na Polskę rezygnują z nauki polskiego przez swoje dzieci. Nieważne czy wracasz do Polski, czy zostajesz za granicą. Nie jest istotne to czy wywieszasz flagę na balkonie w Święto Niepodległości czy też potrafisz tylko krytykować nasz kraj za politykę i brak możliwości. Każdy ma prawo do własnych opinii na temat naszej Ojczyzny. Ale może Wasze dziecko, kiedyś nie będzie chciało tutaj zostać, może obierze inną drogę i zapragnie poznać kraj pochodzenia swoich rodziców. Może zainteresują go studia w Polsce, może znudzi im się życie za granicą,  albo zwyczajnie zakocha się w Polce, Polaku i zechcą wrócić..  Scenariuszy jest dużo..
  Według mnie każdy Polak powinien znać swoje godło, hymn i język . Tym samym,  powinien tego uczyć swoje dzieci. To jest nasza historia, nasza walka o wolność, nasza spuścizna, którą trzeba przekazywać dalej.

  Moje dzieci znają język polski, w ten sposób rozmawiamy w domu. Jestem z całego serca wdzięczna za Polska Szkołę. Za polskie piosenki, czytanki, pamięć o ważnych dla Polski świętach. Za to , że 11 listopada zobaczyłam w holu szkoły dzieciaki ubrane na biało- czerwono. To bardzo ważne jest pielęgnować w naszych pociechach szacunek i pamięć o Naszej Ojczyźnie. Nieważne, gdzie jesteś i czy ją teraz lubisz czy nie...

  Zawsze byłam patriotką i kochałam mój kraj. I zawsze mówię o nim z dumą. Nie znaczy to, że nie widzę absurdów i niedorzeczności w Polsce. Nie ma co się obrażać na polityków, na niemiłą urzędniczkę i na ZUS. Nie chcesz nie wracaj. Ale kochany obywatelu polski na obczyźnie, nie zaniedbuj nauki języka polskiego u swych pociech, nie patrz na swoje plany i poglądy..       
  Czy tego chcesz czy nie, jesteś Polakiem i nim pozostaniesz i tylko od Ciebie zależy ile polskości zaszczepisz w swoich dzieciach..

Miłego dnia
B.

Komentarze

Popularne posty