Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Dlaczego nie odrabiam zadania z córką czyli historia pewnego kota

  Zanim przejdę do obiecanego postu o kolorach chciałam Wam opisać śmieszną historię, która miała miejsce w zeszłym tygodniu w moim domu. I tym samym odpowiem na pytanie dlaczego nie robię zadań domowych z moja córką :) Brzmi dramatycznie?  Raczej nie. To ja przeżyłam dramat, będący następstwem okazanej przeze mnie pomocy :)   Ale wcześniej chciałam Wam napisać jak wygląda odrabianie pracy domowej w moim domu. Mój syn Jaś ma 9 lat a Emilia ma lat 5. Dopiero zaczęła szkołę ( tutaj w Irlandii dzieci zaczynają edukacje w wieku lat 5, co według mnie działa świetnie ).    Odkąd mój Jaś się uczy,  zadania domowe odrabiam z nim ja. Na początku były ślaczki, malowanki, pierwsze literki. Szło sprawnie bez dramatów. Jaś robi wszystko szybko, często nie zwracając uwagi na kwestie estetyczne. Oczywiście upominam go za to z lepszym lub gorszym skutkiem. Według mnie chłopcy tacy są. I nie będę jakoś strasznie przeżywać nieperfekcyjnych liter czy małej plamki w zeszycie. Wracając do tematu, zadan

Niebezpieczny stan emocjonalny czyli dajcie mi wszyscy święty spokój

  

  
  Dziś troszkę bardziej nerwowo i nostalgicznie, czasem tak bywa. Może to ten czas w miesiącu skłania mnie ku takim myślom.  Nie mogłam w nocy kompletnie spać, myśli tysiąc na minutę. Czasem się boję, że moja głowa eksploduje od nadmiaru materiału. Próbowałam wczoraj wieczornej medytacji, najczęściej pomaga. Pan swym spokojnym głosem namawia do rozluźnienia. Próbuje, najpierw głowa, potem szczęka, następnie jedna ręka, noga. Kurczę jakbym chciała napisać książkę? Ale o czym? O Irlandii?  Co ja mam teraz rozluźniać? Nie to bez sensu... Próbuje dalej, oddycham głęboko. Nie myśl, wyczyść umysł, zaśnij....Mam nadzieję, że mój ojciec czuje się lepiej, jak to z tym powrotem do Polski?  
   Gdzie ja byłam? On już dochodzi do rozluźnienia stóp, a ja jestem spięta jak przed maturą.. Przepraszam Pana, wiem, że próbowaliśmy razem zasnąć. Nie da rady... Wstaje, wycieczka do ubikacji, powrót do łóżka. Pies śpi w nogach. Tej to dobrze, wystarczy jej troszkę miłości i ciepła kołdra. Pełnia szczęścia.
  Za dużo zdecydowanie, za dużo kotłuje się w mojej głowie. Przez to dziś zaspałam. Emilia zdziwiona, ale i ucieszona chwali się Jasiowi, że zaspała razem z mamą  a on nie...Cieszy  mnie to bezsensowne szczęście mojego dziecka. Tost spada na podłogę, herbata się wylewa. 
- Jaś wyłącz komputer - wołam
- Zaraaaaaaz - odpowiada
- Teraz mówię - jestem już zła
- No zaraaaz tylko skończę - olewa mnie dziś zupełnie
Ja Cie synku nauczę, żeby nie denerwować kobiet przed okresem. Oj niedobrze zaczął się ten dzień. Nerwica, pośpiech, krzyki. Patrzę w okno i oddycham głęboko. Nie ma na to czasu, oddychać będę później. Jakoś organizuje to wszystko, bałagan pozostał, ogarnę za chwilę. Wychodzą do szkoły, a ja myślę o papierosie...

  Tak zrobiłam to, przegrałam sama ze sobą, już widzę siebie i swoją pomarszczona twarz w przyszłości. Albo widzę siebie na zdjęciu na paczce fajek, które kupiłam. Leżę, a przy mnie rodzina. I napis : " Palenie przyczyną śmierci, płacze twoja córka, syn i mąż...to twoja wina koleżanko "
Tak kupiłam wczoraj paczkę papierosów. Jestem zła na siebie, no ale co ja miałam zrobić? Tak strasznie mnie wszyscy wkurzają, nawet ten facet od medytacji. Co on może wiedzieć o spokoju? Pewnie tylko tak gada, a pewnie sam przeklina. Albo jeszcze gorzej..pewnie pije i pali. Nie może być inaczej. Jeśli już on mnie denerwuje, to znaczy, że mój zakup jest całkowicie usprawiedliwiony. Nieważne, że za tą cenę kupie śniadanie w Lidlu, ta mała paczuszka da mi w tym momencie więcej szczęścia. Tylko po co googluje zdjęcia kobiet, które palą. To ostatni raz obiecuje sobie..

  Każdy z nas ma swoje słabości. Nie wierze w ideały. Tak strasznie staram się żyć zdrowo, czytam książki Agnieszki Maciąg, która wręcz kipi wigorem. Myślę pozytywnie, pije dużo wody, piję również wino. Podobno działa na krew i odchudza. Jak mogłabym odmówić sobie takiej porcji zdrowia? Fajki nie odchudzają nawet te cienkie.. Oj tam przestań się katować. Jutro zrobię ciasto z cukinii i zjem wielką porcje owsianki. I wypalę tylko jednego, zależy od poziomu nerwicy w mim organizmie. Pomaga mi również fitness, tylko wczoraj kiedy ćwiczyłam nogi, aby pożegnać cellulit, to prawie dostałam zawału. Zaczynam się bać również ćwiczyć..Przecież to bywa niebezpieczne.

  Dziewczyny, matki, koleżanki kompletnie na mnie nie zwracajcie dziś uwagi. Dziś wszystko mnie denerwuje, nie smakuje mi kawa, wkurza pies. Jestem zła, niewyspana..przydałoby się ostrzec męża, żeby lepiej się dziś nie odzywał. I dzieci też. Echh chyba sobie zapalę... Nadchodzi taki czas w miesiącu, kiedy mogłabym napisać niezły kryminał. Podobno wiele morderczyń popełniało swoje czyny właśnie w tym czasie. Uważam, że to całkiem możliwe. Czasem myślę, że warto byłoby mnie zamknąć w jakiejś piwnicy z butelką wina i słoikiem czekolady. Dorzućcie jeszcze fajki...I wypuście dopiero po godzinie zero. Obiecuje, że już będę miła i grzeczna. Ja byłam niedobra? Nie przypominam sobie :)

  Post napisany na szybko pod wpływem emocji. Takie usprawiedliwienie dla nas kobietki. Nie wierzę, że są takie których złe dni nie dotyczą.  Jeśli są poproszę o jakieś wskazówki. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Kupiłam już te papierosy oddać ich nie mogę, następnym razem pójdę na spacer w inną stronę niż sklep. Byleby dzisiaj przetrwać.. wdech wydech bezdech...Już się zgubiłam. Będzie dobrze, oby ten dzień przyniósł spokój, oby moje dzieci były dziś grzeczne, oby mąż nic nie mówił. Powinnam im napisać instrukcję obsługi, albo powinnam wyjechać , najlepiej gdzieś do lasu...Tylko mały problem, w lesie palić nie wolno...

Buziaki :)


Komentarze

  1. Świetny post, super napisany. Do tego prawdziwy. No może ja jestem tylko studentką i mam 19 lat. Nie mam na wychowaniu dzieci i domu do utrzymania. Ale i tak jestem w stanie to zrozumieć. Róznież czytam książki Agnieszki Maciąg, Pawlikowskiej i różne inne pozytywne bajery. A potem przychodzi co do czego i AAAAAAGHHGH!!!!! Mam wrażenie, że musiałabym wyjechać na jakiś kurs wszelkich medytacji do Indii, jak bohaterka ,,Jedz, módl się i kochaj", żeby osiągnąć co one. A co do medytacji - mam tak samo :) zabieram się jak pies do jeża, w ostateczności zrywam się po chwili i robię coś innego.

    Pozdrawiam,
    http://www.karina.stankowicz.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje serdecznie za komentarz 😊😊😊 już mi zdecydowanie lepiej, nadeszła godzina prawdy i zeszło ze mnie całe zło 😊

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty